Stina-Carison |
Stra¿niczka Planety |
|
|
Do³±czy³: 07 Gru 2008 |
Posty: 609 |
Sk±d: Aquandos |
|
|
|
|
|
|
Wpad³am na to ju¿ jaki¶ czas temu. Zebra³am ju¿ pierwszy rozdzia³ "Przygotowania do balu". Dopisa³am jedynie ostatni akapit, gdy¿, jak dopiero wczoraj zobaczy³am ie by³ nic o mnie xD No, ju¿ nied³ugo zrobiê bal a potem resztê.
Wszystko jest pisane w 3 osobie l.p. Musia³am wiêc zmieniaæ formê wiêkszosci postów, oprócz Ciary, która normalnie pisa³a w 3os. Nom, i wyciê³am autokomplementy Quelle, bo nie uwa¿a³am ich za istotne w fabule.
PRZYGOTOWYWANIA DO BALU – rozdzia³ 1
Quelle wbieg³a do pokoju jak szalona i dorwa³a elegancko pakowane czarno-bia³e pude³ko. Otworzy³a pokrywê z bia³± kokard± i ujrza³a j± - Najpiêkniejsz± sukniê magicznego wymiaru - Black Zefirio Pari.
-Jest... Jest.. Cudowna!!!! - wykrzyknê³a - Nadworny krawiec to prawdziwy artysta!
Zaczê³a skakaæ po pokoju jak opêtana i krzyczeæ ,,Zostanê królow± balu!". Nagle uderzy³a siê o szafkê, usiad³a na ³ó¿ku i pomy¶la³a:
- Co mnie opêta³o?! Ach! No tak... Suknie z Zefiru maj± w sobie zaklêcie ol¶niewania tego kto j± bêdzie nosiæ... My¶la³am, ¿e jestem odporna na ten czar... Heh, a jednak nie
*
Cassidy wesz³a do pokoju nie zwracaj±c uwagi na kole¿anki. Podesz³a do szafy, wyci±gnê³a niedba³y karton i z westchnieniem po³o¿y³a go na ³ó¿ko. Przez chwilê bezmy¶lnie gapi³a siê na niego, po czym po chwili otworzy³a, wyci±gnê³a sukienkê i buty, z kompletnie innej bajki.
-Ja tego nie za³o¿ê…nie Pojdê na bal nie ma mowy – powiedzia³a.
Quelle przez przypadek us³ysza³a jej pomrukiwanie. Wkroczy³a wiec do akcji:
- O nie, nie, nie! Nie ma mowy, ¿eby¶ nie posz³a na bal! Ja ci co¶ powiem, kole¿anko! Je¶li nie podoba ci siê ta sukienka to wystarczy poprosiæ mnie, ¿eby mój nadworny krawiec uszy³ ci inn±! Nie ma tak, ¿e "ja nie pójdê na bal", o nie! - powiedzia³a stanowczo do Cassidy po czym chwyci³a telefon i zamówi³a sukniê.
- Nied³ugo siê zjawi - powiedzia³a z promiennym u¶miechem na twarzy.
- Co to, to nie…o nie…- broni³a siê Cass- nie lubiê bali. Nie problem w sukience – skrzywi³a siê – chocia¿ wola³abym powyci±gany dres…- mruknê³a pod nosem patrz±c gdzie¶ w bok
Rzuci³a sukienkê na ³ó¿ko i podrepta³am do szuflady, otworzy³a j± i wyci±gnê³a czekoladowe krówki.
- Chce kto¶? –spyta³a, po czym zapcha³a siê nimi.
- H-hej! DOGONI£AM! Poka no mi to , Quelle. Uuu, supciooo! A co z wdziankiem dla Doxi? - Mishel gada³a tak szybko, ¿e sama nie siebie rozumia³a.
- No dobra przynios³am modele do przymiarek! Quelle, pomó¿! No a co z Ksiê¿niczk±? Chyba bêdzie pomniejszona...
- Hau?
- I tak by¶ by³a! Hihi. No dobra to twoje cudeñko…Heh... na pewno bêdziesz wygl±da³a lepiej!
- Usz³aby¶ w tych butach? S±dzê, ¿e sukienka do ciebie pasuje... - zaczê³a Leah nie¶mia³o. Co prawda mia³a dzi¶ szukaæ swego ksiêcia z poprzedniej nocy, ale jako¶ nie mia³a do tego g³owy. Mia³a nadziejê, ¿e nie bêdzie siê gniewa³. Obieca³a sobie, ¿e zajmie siê tym zaraz po pierwszym tygodniu szko³y, który zapewne bêdzie strasznie zabiegany.
Dlatego teraz siedzia³a z reszt± kole¿anek w pokoju numer 4.
Sama nie przejmowa³a siê w ogóle co za³o¿y. Wiedzia³a, ¿e Chantal przygotowa³a jej ju¿ kreacjê na bal. Skierowa³a kroki do swojej czê¶ci pokoju.
- Proszê bardzo! Cukieraski charakteru wprost z Faeryanis. – Michel po³o¿y³a po kilka cuksów na szafkach kole¿anek.
- A teraz co¶ dla maluchów! Cia¶ na ma³e cio niecio, hihi. - mówi³a, wygrzebuj±c "cio niecio" dla kotków i piesków. Ksiê¿niczka prawie zjad³a jej rêkê.
- WOOFOOFOOF!
- Aaaaa! Ty rozbójnico! Pró¿niaczko ma³a! - no i ta "pró¿niaczka" podlecia³a na szafkê Quelle i zaczê³a sypaæ ciasteczkami.
- Hau? HAU! - widocznie wo³a³a te¿ Wixi, której od dawna nie by³o widaæ.
- No w³a¶nie, Cassidy? Gdzie ta maleñka kuleczka?
- Mishel, wed³ug mnie najpiêkniejsza jest sukienka nr 2! A wdzianko Ksiê¿niczki jest ¶liczne! – powiedzia³a Q.
- Miauuuu! Grrr... Mrau! - us³ysza³am zdenerwowane miaukniêcie Doxi.
- Aaaach! No tak! Jeszcze stylowe wdzianko dla Doxi.
- Bêdziesz wygl±da³a cuuudownie, moja ma³a! Prawie tak piêknie jak ja! - krzyknê³a Quell e wyjmuj±c wdzianko z ma³ego, ozdobnego pude³eczka.
- Miauuuu! Miau! - miauknê³a zadowolona Doxi.
- Która to godzina? .... AAAAAA! Ju¿ 19:15! Bal zaczyna siê za godzinê! Nie ma czasu! - wykrzyknê³a i pobieg³am do ³azienki siê upiêkszyæ.
Po 30 minutach wysz³a z ³azienki. Wbieg³am do pokoju, szybko ubra³am moj± cudown±, jedwabn± sukienkê i na³o¿y³am sukieneczkê Doxi.
- Dziewczyny!!! Bal za 15 minut! Streszczajcie siê, ja ju¿ jestem gotowa! – wrzasnê³a. Wybieg³a jak strza³a z pokoju i z gracj± zesz³a po schodach do sali balowej.
- Nyaaaa! Nie nooo! By wygl±daæ znowu piêknie, wiêc za³o¿ê dzi¶ sukienkê!
- Woof, WOOF - WOOF!
- Ok! Idziemy!
-Czy ujdê? – Cass zwróci³am siê do Leah – Zacznê siê tym martwiæ jak je za³o¿ê. – Wsadzi³a rêkê do buta wymachuj±c ni±.
- Wixi? To kot. Prowadzi nocny tryb ¿ycia. – powiedzia³a – Ja te¿ prowadzi³am póki nie znalaz³am siê w Alfei.
- Dobra trzeba siê przebraæ. – zniknê³a w ³azience. Po kilku chwilach wysz³a z niej wyprostowana tak, jakby po³knê³a miot³ê. – Nie gapiæ siê…- mruknê³a – Stojê jeszcze.
Wziê³a do rêki telefon i usiad³a na ³ó¿ku zastanawiaj±c siê czy zadzwoniæ, wys³aæ sms czy w ogóle siê nie odzywaæ, do jak mu tam by³o…Arthura. Stwierdzi³a, ¿e niegrzecznie by³o by siê nie odzywaæ. Napisa³a sms:
„Jak to siê sta³o ¿e w wieku 13 lat, by³e¶ z bratem w wieku 14 lat w czerwonej fontannie? I po co?
Cassidy”
Rzuci³a telefon na pufê. Rozczesa³a w³osy i boczne pasma spiê³am z ty³u wielk± poszarpan± kokard± i sztywn± siateczk±, tak± sam± zawi±za³a Wixi, która u³o¿y³a siê w jej torebce.
Spojrza³a na telefon. Przysz³a odpowied¼:
„Szczê¶cie…Ojciec wys³a³ nas na zwiedzanie
Bêdziesz na balu?”
Zabra³a siê za odpowied¼.
„Jeszcze nie wiem…chyba siê walnê spaæ”
Stwierdzi³a, ¿e trzeba siê zbieraæ. Wysz³a z pokoju i zmierza³a na salê.
//a teraz dopisane xD//
Stina wesz³a do pokoju. Z wielkiego pude³ka wyjê³a czarno – ró¿ow± sukienkê. Dopiero dzieñ wcze¶niej j± zaprojektowa³a, a krawiec z Aquandos ju¿ j± uszy³ i przys³a³.
„Có¿, zawsze by³ szybki” – pomy¶la³a.
|
|